Poranki

    Wstawanie rano .... właściwie to przebudzenie ze stanu śmierci klinicznej i łąpanie oddechu niczym wynurzenie się na powierzchnie wody... Lata już nie te wiadomo ale jednak oczekiwał bym od mojego organizmu, że słysząc rano ten pieprzony budzik będzie mnie wspierał a nie wykorzystywał ból stawów i mięśni do tego aby gnić dalej w wyrze. No ja nie mówie że mam sie zrywac jak skowronek i jutrzenki blask szklankami pić , ale kurwa ja na prawde nie mam siły ... nic specjalnego nie robię, 8 godzin w pracy, dzieciaki odchowane same się ogarniają, do tego trochę prac z serii nie potrzebnych na działeczce a ja wyjebany jestem jakbym co najmnie Triathlon właśnie ukończył .... Coś chyba siedzi mi na plecach i nie pozwala na swobodne ruchy ....

      Także ten no Miłego Dnia ... Dziś znowu wstałem ....

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skąd w Nas tyle nienamwiści